Witam!
Dzisiaj chciał bym przedstawić grę "Elder Sign" (ang. Starszy Znak) autorstwa Richarda Launiusa oraz Kevina Wilsona, wydaną przez Fantasy Flight Games. Gra należy do serii inspirowanej mitami H.P.Lovecrafta, znanymi też pod hasłem "Call of Cthulhu" (ang. Zew Cthulhu). Wykonanie jak zwykle na wysokim poziomie, wszystkie karty mają bardzo ładne grafiki (znane niestety graczom "Call of Cthulhu" LCG, CCG oraz "Arkham Horror"), do dyspozycji cała masa solidnych żetonów oraz osiem kostek z różnymi kombinacjami lup, macek, czaszek oraz zwojów. Tak więc są karty, są kości i żetony, ale okereślenie jakiego typu jest to gra nadal nie jest proste.
Zastanawiałem się czy napisać "grę planszową" ale tutaj nie ma planszy... No może nie sensu stricte, chociaż poprzez rozłożenie odpowiednich kart na stole uzyskuje się określone lokalizacje gdzie można przenieść żetony graczy. To zupełnie jak w planszówkach z gatunku "Magii i Miecza" (którą to grę, na marginesie, również niedawno ponownie wydał FF Games pod oryginalnym tytułem "Talisman")... Idąc dalej z tym porównaniem, tu też gracze wybierają swoje alter ego, które z kolei mogą zbierać przedmioty, zaklęcia, sprzymierzeńców, oraz posiadają swoje parametry fizyczne takie jak Wytrzymałość oraz Poczytalność (gracze "Zew Cthulhu" RPG mogą zauważyć pewne podobieństwa).
Nie jest to gra karciana, chociaż kart tu nie brakuje... Jak wspomniałem "plansza" powstaje poprzez rozłożenie odpowiednich kart, wszystkie znaleziska graczy to również karty, tak też jak losowe zdarzenia mające miejsce co jakiś czas w trakcie gry. Każdy gracz posiada też swoją kartę postaci, jak z kolei w grach fabularnych. Jednak karty nie są tu najistotniejsze, pełnią jedynie rolę pomocniczą, umożliwiając w łatwy sposób określić możliwości dostępne dla graczy. Do rozstrzygania akcji graczy nie stosuje się kart jak w kolekcjonerskich grach karcianych, a kości. Karty mają oczywiście wpływ na ilość i wyniki rzutu kością, ale to tyle. Porównanie do "Magic: the Gathering" pokazuje też kolejną istotną różnicę, gracze nie grają przeciw sobie, a wszyscy wspólnie starają się osiągnąć jeden cel, czyli powstrzymać "wielkich przedwiecznych" przed przybyciem do naszego (planszowego) świata.
Współpraca graczy to właśnie jeden z istotnych elementów który przekonał mnie do zakupu tej gry. Na pudełku jest informacja że jest to gra dla od jednego do ośmiu graczy, co daje jej szerokie zastosowanie podczas spotkań towarzyskich w szerszym gronie. Mechanika zegara, to znaczy kartonowej tarczy ze wskazówką, pozwala na odliczenie dwunastu tur gracza. Po ich upływie ma miejsce kluczowe wydarzenie, często przybliżające wielkiego przedwiecznego do przebudzenia, oraz często wprowadzające nowe specjalne zasady na kolejne dwanaście tur. Im więcej graczy tym szybciej upływa czas, tzn. mniej akcji wykonuje każdy z nich. Jak wygląda to w praktyce muszę się dopiero przekonać, jako zę graliśmy do tej pory jedynie w dwie osoby.
Po rozegraniu dwóch gier muszę przyznać że gra nam się spodobała, a wątek fabularny jest dosyć wciągający. Przed rozpoczęciem każdej gry należy wylosować jednego z przedwiecznych, którego powstrzymanie jest jej celem. Za pierwszym razem wylosowaliśmy samego Wielkiego Cthulhu i dosyć szybko przekonaliśmy się że śmiertelność nierozważnych postaci jest wysoka... Gra jednak toczyła się dalej, jako że każda "pożarta" postać jest zastępowana przez kolejną. W odróżnieniu od "Magii i Miecza" śmierć postaci nie musi być dla gracza tragiczna - jest oczywiście utracone wyposażenie, ale nie ma elementu zwiększania parametrów, możliwa jest tylko ich strata oraz czasochłonne odzyskiwanie. Tak więc jako że postać na skraju szaleństwa lub śmierci jest mało pomocna, a czas goni, warto czasem ją poświęcić i wylosować kolejną. Wracając do losów naszej pierwszej rozgrywki, po dwukrotnej zmianie postaci dosyć szybko doprowadziliśmy do przebudzenia Cthulhu, a jako że dwóch graczy ma z nim w walce bezpośredniej marne szanse, pogodziliśmy się z zagładą naszego (planszowago) świata...
Czas trwania gry to, zgodnie z pudełkiem, od jednej do dwóch godzin. Na koniec jeszcze świetnie zrobiona (jak zwykle u FFG) prezentacja gry - po angielsku.